piątek, 9 grudnia 2011

Idziemy na sanki ?
ale za 8 minut jest północ..
kto powiedział ze to zła pora na sanki ?
kocham te szaleństwa ;)

Zaplącz włosy !
zaplącz ?
i sukienkę.
sukienkę ?
Idziemy tańczyć ;)
i powiedz jeszcze, że mam 5 minut ;)
nie GPS pokazuje, że 8.

Przyszła zima !

wtorek, 18 października 2011

Stało się !
Jestem szczęśliwą posiadaczką Driver's license G1

Skończyłam dziś pracę szybciej i korzystając z chwili namówiłam co by mnie zawieźli do tego magicznego i zatłoczonego miejsca.. w kolejce postałam jakąś ponad godzinę i wreszcie nadszedł ten moment ;)
Oczy mam dobre bo na szczęście pani kazała czytać mi cyferki (z literek jestem gorsza) na zdjęciu wyglądam przyzwoicie teraz mogę usiąść wreszcie za kierownicą.
Kolejny etap przede mną za rok. Czyli pnę się do góry na mojej liście postanowień.

poniedziałek, 17 października 2011

Kocham.

Zaczęło się na całego.
trzy bochenki pachną w całym domu..
jestem posiadaczką maszyny do chleba
nabytej za samodzielnie zarobione dolary
przygoda wciąga i każe eksperymentować.

A jak na gym ten twój przystojny trener zapyta - Karolajna co jadłaś wczoraj wieczorem ?
to pół bochenka chleba zatrzymujesz w głowie a odpowiadasz - eee kilka winogron :)

wtorek, 6 września 2011

Biszkopt z owocami i galaretką





Trochę wspomnień, bo czas słoneczności ponad 35 stopniowej chwilowo ustąpił miejsca mniej wilgotnej i słonecznej trochę markotnej aczkolwiek dalej zielonej porze witającej mnie co ranek..

Obiady i desery na dworze jednak jeszcze nie są wspomnieniem a dalej teraźniejszością, owinięta w 3 razy z duży dostany sweter z owcy albo chyba.. pewności nie mam bo ofiarodawca mówił dużo po angielsku a z kalamburów odgadłam tak a nie inaczej, śmiech był i radość też a teraz jest ciepłość..


Biszkopt z galaretką i owocami

Ciasto :
  • szklanka mąki
  • szklanka cukru
  • 5 - 6 jajek
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 4 - 5 łyżek kakao
oprócz tego..
  • galaretka malinowa albo inna..
  • owoce, dużo kolorowych, jagody, maliny, truskawki - mogą być zmrożone

Białka ubijamy na sztywno, po trochu dodajemy cukru dalej miksując kiedy już uzyskamy błyszczącą masę wrzucamy po jednym żółtku a na końcu mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia i kakaem - też nie wszystko na raz.
Biszkopt piec w 180 stopniach 40 - 50 minut.
Galaretkę przyrządzamy zgodnie z obrazkami na tyle i wstawiamy do zamrażalnika, kiedy już stężeje lekko a ciasto wystygnie układamy na nim owoce - najlepiej dużo i nakładamy na nie galaretkę ( ja musiałam użyć dwóch ale kanadyjskie żądzą się swoimi prawami ) wstawiamy na trochę do lodówki do czasu kiedy galaretka do końca stężeje potem zostaje już tylko kroić na kawałki i dzielić się z innymi :)

Dobry sposób na spędzenie ze swoim deskorolkowym sąsiadem kilku miłych chwil na schodkach..

poniedziałek, 5 września 2011

Zaniedbania i małe lenistwa czas podreperować, tak więc jak wyłuskam cenne minuty czasu najbliższe nadrobię zaległości wszystkie, które wykonane i zjedzone z radością nie pojawiły się tutaj bo przegrały z długimi ogrodowymi chwilami ze słońcem i dobrą herbatą, potem mam nadzieję będzie mniej słodko a bardziej zdrowo bo plan jest zajrzeć znowu do takiego życiowego czasu..

piątek, 26 sierpnia 2011

Koniec farmerskiego życia !


Dom..
wspaniałość !
najdłuższy prysznic w życiu
zmęczenie, które kładzie cię do łóżka
w końcu, tego twojego wygodnego.
Jutro nowe piękne jutro !


czwartek, 28 lipca 2011

Dziś pierwszy poranek z deszczem od nie pamiętam już kiedy :)
było miło rześko i lekko mokro..
w południe na lunch przywitało mnie jednak już słońce piękne i z racji, że praca skończona została koło 18 była herbata na trawie tak wycekiwana i pranie odkładane co rusz na później będzie też "szybkie" spanie i oczekiwanie kolejnego dnia i kolejnego itd. aż do końca sierpania :)
Właśnie z okazji zimnej podłogi na hali co jest cudowne przeglądałam część ze stron, które mnie inspirują i zaległości są takie powiem wam.. jak stąd do Polski prawie ! Zakwas w domku wyhodowany i muszę się przyznać, że to moja ciocia pierwsza w naszym domu upiekła chleb chociaż myślami robiłyśmy to razem ona tylko mogła zaglądać przez szybkę do piekarnika i czuć ten zapach po otworzeniu piekarnika..
Zaległości nadrobię, obiecuję najpierw zapewne te snu ale potem będzie kolej na wszystkie inne :)
Ściskam z zapracowanej i pięknie słonecznej, odległej Canady :)

wtorek, 14 czerwca 2011

Twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką


Wróciłam, że na chwilę to mało istotny szczegół..
po prawie dwóch miesiącach mieszanki angielsko-hiszpańskiej doceniam ten czerwony szlaczek podkreślający błędy..

Pierwszym za czym tęskniłam to moje wielkie łóżko drugie czego nie byłam do końca świadoma (ale Ania mnie oświeciła) to twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką ten Krakowsko-wspomnieniowo-letni dobry na wszystko a na pewno na powroty i piękne dni kiedy to można sobie wystawić krzesło na patio i zjeść śniadanie w piżamie nie martwiąc się o to, że zmarzną stopy przy świergocie ptaków z widokiem na świeżo zieloną trawę.






Twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką

1 kostka półtłustego twarogu
pęczek rzodkiewki
pęczek szczypiorku (najlepszy z ogródka)
śmietana 18%

Włożyć twaróg do miski dodać 3-4 łyżek śmietany (w zależności od preferowanej gęstości) i wygnieść widelcem, wrzucić pęczek pokrojonej w kosteczkę rzodkiewki i szczypiorek wszystko wymieszać doprawiając solą i pieprzem..

Uwielbiam i zazwyczaj nie ma go już kolejnego dnia, Julka lubi kiedy na drugi dzień robi się różowy od rzodkiewki :)
Tutaj z racji niedostępności nietórych produktów np. twarogu z powodzeniem Cottage chesse też się nadaje chociaż nazwałabym to mieszanką naszego wiejskiego serka i twarogu, jednak pachnący, ścinany prosto z ogródka szczypiorek rekompensuje braki :)






środa, 27 kwietnia 2011

Ciasto bananowo - czekoladowe


Moje najulubieńsze ciasto ostatniego czasu, jest mocno czekoladowe i dlatego zjeść go za dużo na raz nie można (między innymi za to je lubię) z cukrem Demerara, który tak uwielbiam..

Wyszłam rano w poszukiwaniu kakaa i musiałam kawałek pomaszerować bo w polskim sklepie zawsze jest to czego w kanadyjskim nie ma :) po drodze zaskoczona przez deszcz schowałam się w markecie ogrodniczym i tam oglądałam drzewka i krzewy przez godzinę (oczywiście nie padało tak długo).
Ciasto dla cioci co by się nie zamartwiała moim wyjazdem, bo jutro pędzę do pracy w świat a może bardziej w kanadę, kawałek na południe ale dalej nad jeziorem tylko już nie tym samym, bez internetu znowu mnie szczęśliwość czeka.
Lato zamówione tylko Seweryn mówi, że przesyłka będzie za ok 3 tygodni więc sandały jeszcze w szafie śpią..

Lista składników może przerazić ale tak naprawdę wszystko jest w kuchni no może czasami oprócz bananów i cukru brązowego ( u mnie uwielbiony, jest zawsze )


Ciasto :
1 szkl brązowego cukru
1 szkl mąki
5 łyżek kakao
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli
1/2 łyżeczk sody
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
2 małe zmiksowane banany
1 jajko
1/4 szkl ciepłej wody
1/2 szkl mleka
1/4 szklanki oleju

Masa czekoladowa :
jedna tabliczka czekolady
70 ml kremówki
1 łyżeczka masła

W jednej misce miksujemy bądź ścieramy banany i dodajemy do nich wszystkie pozostałe płynne składniki, miksujemy do połączenia.
W drugiej misce łączymy sypkie składniki, po wymieszaniu wlewamy płynną część do sypkiej i wszystko mieszamy łyżką do powstania w miarę jednolitej masy.
Wlewamy ciasto na blaszkę (nie za dużą) i pieczemy 40 minut w 180 stopniach.

Śmietanę i masło doprowadzamy do wrzenia w garnuszku, zestawiamy z ognia i wrzucamy połamaną w kostki czekoladę, odstawiamy na 5 minut.
Kiedy czekolada się rozpuści mieszamy trzepaczką do połączenia i uzyskania lśniącej masy. Po wystudzeniu ciasta dekorujemy nią kawałki ciasta.

U mnie dla przełamania czekolady jest też ubita kremówka z łyżeczką waniliowego cukru.
Uciekać trzeba, bo spagetti czeka i Seweryn też będzie obiad potem coś o czym ja nie wiem oczywiście i pakowanie się nocne zapewne :)
W najbliższym czasie będę szczęśliwcem bez internetu, w pięknym miejscu mam nadzieję z ciekawymi ludzmi a jak nie to mam jeszcze kanadyjki katalog ogrodniczy do studiowania i słowniki :) Ściskam !

piątek, 22 kwietnia 2011

Murzynek kokosowy



W lodówce mam dużo mleka - sprzedają tu paczkę 4 worków czyli defakto 4 litry, chciałam rozdawać sąsiadom ale odrazu do głowy wpadają ciasta i nie tylko, które z tym właśnie mlekiem mi się nieodłącznie kojarzą.
Jak dziś pamiętam te białe wąsy kiedy to zbyt szybko chciało się opróżnić zawartość swojego kubka. Do sąsiadów poszłam tyle, że z ciastem i teraz już wiem - ludzie zajęci jedzeniem nie wypluwają z siebie potoku słów w nie do końca zrozumiałym dla mnie języku.. Pan po lewej stronie jest niezawodny, zawsze jak do niego idę chodzi na boso po garażu i trawie i wita mnie z tak samo szerokim uśmiechem..
Nawet mały hokeista z naprzeciwka zrobił sobie przerwę żeby usiąść na stopniu i opowiadać między kęsami o tym kim zostanie kiedy dorośnie..
Ciasto czeka jeszcze cierpliwie aż ciocia wróci z pracy i się szeroko uśmiechnie.

Ciasto:
- 1 kostka margaryny
- 2 szkl. cukru
- 1/2 szkl. mleka
- 3 płaskie łyżki kakao
- 4 jajka (3 żółtka i jedno całe jajko)
- 2 szkl. mąki
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Masa kokosowa:
- 3 białka (te, które zostały)
- szklanka cukru
-20 dag wiórków kokosowych


Margarynę razem z wodą i cukrem gotować mieszając aż do rozpuszczenia się cukru, dodać kakao (najlepiej przez sitko), wymieszać aż do powstania ciemnej błyszczącej polewy. Odlać pół szklanki na polewę a resztę odstawić do wystygnięcia.
Kiedy ten moment już nastanie wbić 3 żółtka i jedno całe jajko dorzucić mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i zmiksować mikserem (można w garnku)
Z 3 białek, które nam zostały ubić pianę, kiedy odwrócimy miskę "do góry nogami" i nic nam z niej nie wypadnie to oznacza moment, w którym można dosypywać cukru "na raty" czyli w częściach ciągle ubijając - masa zrobi się błyszcząca po wsypaniu całej zawartości kończymy miksować i wrzucamy wiórki już tylko mieszając do połączenia łyżką.
Najpierw na wysmarowaną i wysypaną blaszkę nalewamy ciasto a potem wylewamy masę kokosową i łyżką delikatnie ją rozprowadzamy po całości. ( zrobi nam się kokosowa beza)
Piec 40-50 minut w 180 stopniach.

Ciasto najlepsze jeszcze letnie, puszyste i lekkie razem z kubkiem zimnego mleka i dobrą poranną lekturą - polską gazetą, która wychodzi tu co tydzień (nie najlepsza) ale w zanadrzu była cudowna kanadyjska gazeta z sernikami.. może kiedyś się skuszę..

Kanadyjskie święta - Chałka



Kanadyjskie święta










Święta w Kanadzie bardzo mało przypominają te święta, które ja znam.. zaczynając od tego, że nie ma wolnego, sklepy zamknięte (nie wszystkie) są w piątek a poniedziałek już do świąt się nie zalicza.
Postanowiłam więc spędzić ten dzień (zanim przyjedzie Seweryn) tak jak to lubię najbardziej - czyli w kuchni..
Tak więc powstała dziś piękna chałka i murzynek z kokosem, przypomniał mi się czas kiedy byłam mała i zajadałam się plecioną chałką z masłem i zapijałam ją mlekiem tak było też dziś, razem z Lewisem wyszliśmy na patio łapać słoneczne promienie i śniadaniować z jeszcze ciepłym wypiekiem, roztopionym masłem i lodówkowym mlekiem :)
na deser kawał ciasta i teraz poszukiwanie motywacji do ruszenia się na bieżnię w celu wybiegania nagromadzonych kalorii.

Chałka
podpatrzona tutaj wzbogacona o kruszonkę i pleciona z 6 wałków.

4,5 szkl mąki
1,5 łyżeczki suszonych drożdży
1/3 szkl cukru
1 szkl letniej wody
2 jajka
1/3 szkl oliwy
szczypta soli

Drożdże wymieszać z wodą i odstawić na 10 minut, następnie dodać 1 jajko, cukier, sól i oliwę - wszystko dokładnie wymieszać. Wsypać 1,5 szklanki mąki i wymieszać łyżką, dosypać ponownie 1,5 szklanki mąki i wymieszać na końcu dodać pozostałe 1,5 szklanki mąki lub mniej ( ja dodałam niecałą 1) w zależności od ciasta - (musi być sprężyste ale nie zbite) wyjąć z miski i wyrobić potem uformować w kulę i wsadzić spowrotem do miski co by wyrastać mogło sobie w spokoju i ciepełku ! przez 1,5 godziny.
Następnie ponownie zagnieść i podzielić na 6 części i zabierać się za zaplatanie - ale najlepiej najpierw w tej kwestii się wyedukować a ja to robiłam tutaj ->


Po zapleceniu chałki włożyć na blaszkę i zostawić przykrytą do wyrośnięcia na 30 minut.
Potem posmarować roztrzepanym jajkiem i ułożyć kruszonkę.
Piec 30 -40 min w 180 stopniach.

Kruszonka - jedna łyżka masła z 2 łyżkami cukru i 2 łyżkami mąki zagnieciona widelcem lub paluszkami formowana w kuleczki albo jak kto lubi i układana na chałkę posmarowaną jajkiem.

Potem już tylko korzystać z tego, że ciepła..






Natchnęło mnie..
Blog spisany na niepowodzenie ?
ale czy napewno ?
Jeżeli od czwartku pojadę do pracy na północ, z czego się bardzo cieszę to pewnie zostanę odcięta od internetowej części cywilizacji i z pewnością będę szczęśliwa.
Może jednak uda mi się raz na jakiś czas coś naskrobać popchnięta radością, że znowu mi się coś udało.
Tak jest teraz, zaskoczona całkiem nowym czasem dla mnie, świątecznym-nieświątecznym ale dalej tak samo leniwym i tuczącym.